Home | Polski Polski
Attached
Go back | Previous | Next

(Note: This page is available in Polish language only. If you would like it translated to English, please let me know. Sorry for the inconvenience)


Rozmowa z Markiem Bilińskim – kompozytorem

Wirtuoz

– Na estradzie występuje muzyk otoczony masą różnych instrumentów elektronicznych. Najpierw stroi to wszystko godzinę, a im więcej sprzętu i im bardziej skomplikowane przygotowania – tym większy szacunek publiczności. Później występuje w słuchawkach na uszach i... nie bardzo wiadomo, co gra on, a co grają jego instrumenty.

Marek Biliński
Marek Biliński
– Wszystko jest dziełem muzyka i zależy od jego woli. Przecież to on zaprogramował te urządzenia, dobrał barwę dźwięków, tempo, czas utworu. On utwór skomponował, a elektroniczna technika tylko pomogła go wykonać.

– Skomponował przesuwając potencjometry i naciskając przyciski?

– Tak się może wydawać na pierwszy rzut oka. W teledysku “Ucieczka z tropiku” bawię się joystickiem i suwakami. Wystarczy jeden ruch ręką i... przeciwnik wylatuje w powietrze. A wszystko załatwia wszechmocny komputer. Na taśmie video zmuszam komputer do wszystkiego. Szkoda tylko, że w rzeczywistości w żaden sposób nie udaje się go zmusić do komponowania...

– W takim razie do czego jest potrzebny? Do szpanowania na estradzie?

– Przede wszystkim wyjaśnijmy podstawową kwestię: tworzę muzykę, którą potocznie nazywa się elektroniczną, ale wcale nie używam do tego komputera personalnego, czy nawet typowego profesjonalnego. W swoim elektronicznym instrumentarium najczęściej posługuję się sekwencerem QX1 firmy Yamaha. Jest to komputer przystosowany do zabiegów kompozycyjnych. Każdą sekwencję czy też każdy pomysł kompozytorski zamiast zapisywać na taśmie magnetofonowej, wprowadzam do pamięci sekwencera. Wszystko to zapisuje on w formie informacji, w które w każdej chwili mogę ingerować – w odróżnieniu od posługiwania się taśmą magnetofonową. Mówiąc najprościej: mogę jakiś fragment utworu wydłużyć lub skrócić ewentualnie usunąć. W pracy kompozytorskiej jest to duża pomoc, mogę poszczególne frazy rozbudowywać, upraszczać lub w zależności od potrzeby w odpowiednim fragmencie utworu powielać. Wszystko bez nagrywania na taśmę. Ma to duże znaczenie w komponowaniu muzyki filmowej, gdzie bardzo ważna jest synchronizacja obrazu z dźwiękiem. Sekwencer może minimalnie zwolnić lub przyspieszyć tempo podkładu muzycznego dostosowanego do długości sceny.

– Wystarczy więc wydać odpowiednie polecenia i... maszynka sama pracuje. Wygodnictwo!

– I nie widzę w tym nic zdrożnego. Po to kupiłem sprzęt, żeby mi ułatwiał pracę. Przecież musiałbym wziąć gumkę i ołówek oraz przepisywać rękopis, robić repetycje. Maszyna nie wyręcza mnie w myśleniu, tylko pomaga w mechanicznych czynnościach. Komponując utwór i tak piszę partyturę – tego nie da się uniknąć. Nawet, gdybym używał specjalnego programu – powiedzmy edytora nut – na ekranie monitora powstałby klasyczny zapis nutowy.

Komponowałem, zanim techniki komputerowe stały się tak modne w muzyce. Mam wyższe wykształcenie muzyczne – kończyłem Wydział Instrumentalny Akademii Muzycznej w Poznaniu. Gram na fortepianie, kontrabasie i klarnecie, znam zasady gry na perkusji. Umiejętność gry na tych instrumentach pozwala mi wczuć się w rolę muzyków.

Sekwencer może posługiwać się ośmioma instrumentami i oprócz wspomnianych zabiegów kompozytorskich – może pełnić podczas koncertu rolę dyrygenta moich elektronicznych muzyków. Gdy on prowadzi wszystkie moje instrumenty, ja mogę zająć się tylko improwizacją.

– Można więc stosować programy typu edytor tekstów?

– Tak, ale dotyczą one pięciolinii. Sekwencer jest szalenie zdolnym i zdyscyplinowanym muzykiem – mówiąc żartobliwie – albo bardzo pracowitym kopistą.

– Skoro jest taki zdolny, to może w przyszłości nauczy się komponować? Zwolennicy sztucznej inteligencji wierzą, że maszyny osiągną taki poziom sprawności, iż będą mogły samodzielnie wykonywać nawet złożone operacje logiczne.

– Złożone operacje logiczne tak, ale nie złożone operacje myślenia abstrakcyjnego a przecież każda sztuka jest abstrakcją.

– Mówi pan to jako kompozytor, aby nie podważać swojej roli. A może w przyszłości będzie możliwe wydanie polecenia, aby komputer skomponował utwór muzyczny.

– Dobrze, puśćmy wodze fantazji. Wyobraźmy sobie takie zadanie: skomponować utwór w stylu Debussy’ego lub Raveia, o długości pięciu minut. I co dalej? Wpisanie w taki program wymogów stylu, czyli harmonii, instrumentacji, rytmiki i tak dalej spowodowałoby, że praktycznie trzeba byłoby taki utwór skomponować i... przenieść na język programu, na którym dany komputer pracuje.

Poza tym, tak jak na dłoni linie papilarne są niepowtarzalne, tak osobowość każdego twórcy jest inna. Tych subtelnych różnic nawet najinteligentniejszy komputer nie jest w stanie wychwycić. Uważam, że technika komputerowa w muzyce może doskonale pełnić funkcje pomocnicze np. tworzyć nowe barwy, rozwijać inwencję, ze względu na swoją pamięć cyfrową, ułatwi stworzenie świetnej biblioteki pomysłów. To wszystko, a reszta zależy od talentu artysty. Warto, aby o tym pamiętali młodzi pasjonaci komputerów i informatyki.

Rozmawiał: Roman Wojciechowski

Źródło: “Bajtek,” nr 10/87 (22), str. 3



  Previous | Next
Page added on 8th April 2004.

Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary
Printable version | Contact | Site map