Strona główna | English English
Attached
Powrót | Poprzedni | Następny

Terminator terminologiczny [9]

Odgrzewane kotlety są najlepsze – zwykła mawiać moja żona podając mi na obiad czwarty dzień z rzędu mielonego. My nie posuniemy się aż tak daleko i nie będziemy wałkowali jednego tematu przez cztery odcinki – ograniczymy się do dwóch (oczywiście odcinków a nie tematów).

Miesiąc temu poddałem w wątpliwość tezę, iż terminologia stosowana w artykułach publikowanych na łamach “Komputera” powinna być zrozumiała dla wszystkich. Pora uzasadnić tę negację.

Czy przeciętny Polak czytuje pisma poświęcone wędkarstwu? Oczywiście – nie. Czy goszczące często na lamach “Żagli” terminy w rodzaju: szekla, fał, kilwater, itd. są zrozumiałe dla każdego? Nie. Na rynku prasowym istnieje wcale znaczna grupa czasopism nazywanych branżowymi lub też fachowymi. Do nich to właśnie zalicza się również “Komputer”. Miesięcznik nasz wprawdzie nie jest przykładem typowym, o czym świadczy podtytuł “popularny”, tym niemniej ciąży ku fachowości. Pismo adresowane jest do kilku grup odbiorców: fanów mikrokomputeryzacji, ludzi chcących lub zmuszonych wykorzystywać mikrokomputery w swojej pracy, decydentów branży komputerowej i pokrewnych, menedżmentu komputerowego. Staramy się więc trafiać do bardzo różnych czytelników, co zdawałoby się sugerować, że język pisma powinien być zrozumiały dla każdego. Otóż nie, bowiem nie każdy tekst jest adresowany do każdego czytelnika. Inny jest krąg użytkowników Spectrum a inny IBM PC – różne są nie tylko mikrokomputery, ale także problemy, z którymi użytkownicy się zmagają. Jedyną dopuszczalną – jak sądzę – dewizą jest: pisać fachowo dla konkretnego odbiorcy. W tym miejscu oponenci mogą powiedzieć: fachowo – nie znaczy niezrozumiale. Niestety – w wielu wypadkach znaczy. Jeżeli w tekście związanym z komputerem ZX Spectrum pojawia się sformułowanie: “wykorzystanie grafiki definiowanej przez użytkownika”, to dla operatora IBM-a (jeśli nie zaczynał od poczciwego Spectrum) nie znaczy ono nic, albo – co gorsza – kojarzy się błędnie.

Czy chcemy tego, czy nie, “Komputer” jest pismem dla wtajemniczonych. Są różne stopnie tego wtajemniczenia i od czytelnika zależy jak rozległą wiedzę sobie przyswoi. Podtytuł “popularny” nie oznacza w tym przypadku – zrozumiały dla zupełnego laika, oznacza, że obcowanie z pismem pozwoli początkującemu użytkownikowi poznawać coraz to nowe zagadnienia z dziedziny, która go fascynuje. Na tym polega walor edukacyjny pisma.

Z tego co zostało powiedziane wynika imperatyw: pisać tak, by być zrozumianym nie przez jakiegoś przeciętnego Polaka, lecz przez konkretnego czytelnika pisma. To z kolei, w przypadku fachowej problematyki, nakłada obowiązek precyzji terminologicznej, czyli jednoznaczności stosowanych terminów. Mnożenie prób wprowadzania nowych (choćby i piękniejszych) terminów wbrew żargonowi spowodowałoby jedynie zamieszanie, a pismo stałoby się niezrozumiałe nie tylko dla przeciętnego Polaka, ale również dla fachowców. Nie zwalnia to nas rzecz jasna z obowiązku dbania o poprawność języka. Dlatego też staramy się eliminować terminy błędne z językowego punktu widzenia, porządkować język mikroinformatyczny konsekwentnie stosując jeden z kilku terminów przyjętych dla określenia tej samej rzeczy, a nade wszystko w tych sprawach kierować się zdrowym rozsądkiem.

Za miesiąc powrócimy do konkretnych problemów terminologicznych.

Grzegorz Eider

Źródło: “Komputer,” popularny miesięcznik informatyczny, nr 2/88 (23), str. 14



  Poprzedni | Następny
Strona dodana 3 lutego 2003 roku.

Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary
Wersja do druku | Kontakt | Mapa serwisu