Strona główna | English English
Attached
Powrót | Poprzedni | Następny

Terminator terminologiczny [12]

Miesiąc temu Grzegorz Eider pożegnał się z tą rubryką i jej Czytelnikami. Mnie wypada się przywitać i wyrazić przypuszczenie, że zmiana terminującego terminatora nie odstraszy dotychczasowych entuzjastów poprawnej polszczyzny w pismach i wydawnictwach mikrokomputerowych oraz nadzieję, że pojawią się nowi.

W tym felietonie wrócimy do zagadnień podstawowych. Pisze bowiem pan Maciej Przebindowski z Poznania:

“Jestem Waszym stałym czytelnikiem od ponad roku, dzięki czemu wydaje mi się, iż mam dostatecznie jasny obraz Waszego pisma. Oceniam je bardzo wysoko, co nie oznacza, iż (moim skromnym zdaniem) wolne jest ono od błędów. Denerwuje mnie niemożność uporania się z terminologią informatyczną, co sprowadza się w rezultacie do panoszenia się terminologii obcej (czytaj angielskiej), pisanej w dwu różnych alfabetach, dzięki czemu notorycznie pojawiają się joysticki i dżojstiki, interface i interfejsy itp.

“Wszak Polacy nie gęsi i swój język mają” pisał poeta. Czy naprawdę nie można czegoś w tej sprawie zrobić? W epoce zagrożenia języka obcymi wpływami właśnie środki masowego przekazu winny stać na straży czystości języka. Jest to moralny obowiązek każdego dziennikarza. Nie wstydźmy się. Język nasz jest bogaty i na pewno da się utworzyć własną terminologię.

Moja propozycja jest następująca: Niech każdy, kto posiada ciekawy wyraz do zaoferowania, napisze do “Komputera”, za co Szanowna Redakcja mogłaby wyznaczyć skromną nagrodę, przy czym nie musi to być Literacka Nagroda Nobla.”

Drogi Czytelniku, nas też denerwuje i przysparza niemało kłopotów brak jednolitej terminologii informatycznej. Zgadzam się generalnie ze stawianymi tezami, ale muszę zwrócić uwagę na kilka szczegółów. Otóż podane przykłady dwojakiej pisowni wyrazów angielskiego pochodzenia mogły się pojawić na początku naszej działalności. Od dłuższego czasu, ze względu na brak sensownych odpowiedników polskich, piszemy konsekwentnie joystick i interfejs. Podobnie w innych wypadkach staramy się konsekwentnie używać tych samych określeń. Jeśli czasem się to nie udaje, to tylko dlatego, że “errare humanum est". Gwoli trzymania się poprawności przypomnieć trzeba, że Mikołaj Rej pisał w wierszu Do tego, co czytał: “A niechaj narodowie wżdy postronni znają, / Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!”

Mój Szanowny Korespondent idąc za Rejem domaga się wprowadzania nowej terminologii w oparciu o kryterium narodowe. Za dobre, godne użycia uważa się to, co jest w języku narodowe, własne, nie zapożyczone, nie powstałe pod obcym wpływem. Za złe i wymagające usunięcia to, co jest naleciałością obcą. Zasada ta jest słuszna, ale jest tylko jedną z wielu, według których kształtuje się język i nie zawsze może być w pełni zastosowana. Bowiem sprawą nadrzędną jest komunikatywność języka, co oznacza, że musi on precyzyjnie i w sposób zrozumiały dla pewnej społeczności wyrażać pewne treści myślowe. To czy społeczność ta obejmuje cały naród, czy też jego niekiedy nawet wąską grupę, zależy od stopnia rozwoju języka, dziedziny, w której pojawiają się nowe pojęcia i charakteru publikacji. Dlatego w nowych dziedzinach nauki i techniki proces przyswajania świeżo tworzonych pojęć wymaga czasu i niestety niekiedy nie daje się uniknąć wpływów obcych. Naturalnie nie zwalnia to nikogo z jeszcze większej troski o czystość i poprawność języka polskiego (boć przecież słowotwórstwo to dopiero początek błędów językowych).

Profesor Witold Doroszewski wyraził na ten temat następującą opinię: “1. Nie należy używać obcego wyrazu, jeżeli się nie jest całkowicie pewnym jego dokładnego znaczenia oraz tego, że zostanie on właściwie zrozumiany przez otoczenie. 2. Racją użycia wyrazu obcego może być potrzeba wyrażenia pewnej treści myślowej nie dającej się zamknąć w żadnym wyrazie swojskim. To może dotyczyć takich wyrazów jak radar, prekursor, antycypacja. W wypadkach, kiedy istnieje możliwość wyboru między wyrazem obcym a swojskim, należy dać pierwszeństwo swojskiemu; zamiast na przykład koincydencja lepiej powiedzieć zbieżność. W terminologii specjalnej, naukowej nie należy zastępować terminów specjalnych ich tłumaczeniami czy też odpowiednikami polskimi, bo byłby to objaw partykularyzmu. 3. Sprawę wyrazów obcych w języku należy traktować jako sprawę praktyczną, polegającą na dobieraniu właściwych środków wyrazu do odpowiednich treści myślowych. Nie można byłoby wysnuć żadnych rozsądnych wskazań wychodząc z założenia, że się zwalcza wyrazy obce, bo są obce. Zwalcza się je w tym stopniu, w jakim są szkodliwe jako źródło zamętu pojęciowego i objawy bezmyślności snobów wywołującej zamęt. Popiera się zaś żywioł rodzimy w słownictwie jako bardziej przydatny do spontanicznego i należytego wypowiadania myśli rodzących się w polskich głowach.”

Do tematu przyjdzie nam jeszcze wracać wielokrotnie. Co do proponowanego przez Czytelnika konkursu na propozycje nowych wyrazów określających pojęcia z dziedziny informatyki i mikrokomputerów ogłaszam go za otwarty, a nagroda już czeka!

Przypominam, że czeka również nagroda w konkursie na najzabawniejszy termin mikroinformatyczny.

Stanisław Marek Królak

Źródło: “Komputer,” popularny miesięcznik informatyczny, nr 6/88 (27), str. 6



  Poprzedni | Następny
Strona dodana 3 lutego 2003 roku.

Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary
Wersja do druku | Kontakt | Mapa serwisu