www.aresluna.org/attached/terminology/articles/rozprawkaodrobiu
Attached

(Note: This page is available in Polish language only. If you would like it translated to English, please let me know. Sorry for the inconvenience)


Rozprawka o drobiu

Dawno dawno temu pewien facet imieniem Mikołaj sformułował pewien wniosek dotyczący hodowli drobiu. “Naród nasz” – dowodził – “nie gęga, nie kwacze, nie gdacze, nie gulgoce i nie świergoli!”.

Drawing
Z punktu widzenia “Katedry nonsensu” twierdzenie to (i sama rozprawka) są jak najbardziej słuszne. Drób – rzecz znana – posługuje się gęganiem, kwakaniem, gdakaniem, gulgotaniem i świergoleniem od niepamiętnych czasów i – z punktu widzenia drobiu – języki te są całkowicie jasne i zrozumiałe. Od niedawna jeden z tych dialektów rozumie także magister Ciupała; bliższe studia nad tym tematem przeprowadzał on podczas popołudniowego zbioru szczawiu przeznaczonego na posiłek wieczorny. Za wykładowców posłużyło pobliskie stado indyków bojowych należących do znanej w okolicy hodowli zajmującej się nielegalną, nierentowną i niedotowaną przez państwo produkcją surowca niezbędnego do wytwarzania jajecznicy.

Za czasów Mikołaja (Reja gwoli ścisłości) komputerów na szczęście nie było. Chodzi mi głównie o brak Pogotowia Ratunkowego; po przeczytaniu pierwszej tłumaczonej instrukcji obsługi do komputera Mikołaj zapewne dostałby świerzbiączki ortogramatycznej. Jego hasło jednak traci coraz bardziej na wartości i mam na to dowody nie do odparcia.

Po epokowej decyzji prezesa Zwiędłego dotyczącej zakupu komputera oddelegowano niejakiego Gwizdałę do odbioru, przetestowania i uruchomienia sprzętu. Następnego dnia Gwizdała nie pojawił się w pracy; po tygodniu żona Gwizdały telefonicznie przekazała tajemniczą informację: “Mąż siedzi w wannie od wtorku i dekoduje instrukcję obsługi!”. Zorganizowana doraźna pomoc w osobie magistra Ciupały spowodowała kryzys kadrowy w przedsiębiorstwie; wizyta u Gwizdały wyeliminowała Ciupałę na dłuższy czas. “Waga informacji w instrukcjach była tak wielka” – głosiło orzeczenie komisji lekarskiej – “że Ciupała Gerwazy dostał przepukliny.”

Jakiś czas temu kilku moich sąsiadów postanowiło zakupić komputer oraz odpowiednie akcesoria wliczając w to instrukcje obsługi. Te ostatnie, oczywiście tłumaczone na język polski, dostarczyłyby tematu do pisania na następnych kilka miesięcy. “Humor zeszytów” to jest małe piwo w porównaniu z humorem (?) geniuszy od tłumaczeń.

Jak powszechnie wiadomo, tłumaczenie tekstów technicznych jest zadziwiająco proste. Przyjęto następujące zasady:

a) Jeśli nie wiesz, co dane słowo oznacza, to odmień je po polsku i umieść w tekście w określonym przypadku albo dorób odpowiednią końcówkę do czasownika (np. “zabutuj”).

b) Jeśli niejasne jest całe duże zdanie, zastosuj metodę włókienniczą; zamotaj jego znaczenie tak, żeby absolutnie nikt nie wiedział, o co chodzi.

c) Udowodnij Czytelnikowi, że komputery to niesłychanie skomplikowana sprawa, a przeniknięcie poza barierę zrozumienia jest w ogóle niemożliwe i nie ma się co starać. Jak wiadomo bowiem, wiedza z umysłów WYŻSZYCH (tłumacz) nie może przejść do umysłów NIŻSZYCH (czytelnik) i winny jest temu przede wszystkim ogólnie denny poziom umysłowy czytelnika drapiącego pazurami do drzwi sanktuarium wiedzy. Ci nieliczni WYŻSI wyssali natomiast wiedzę razem z mlekiem matki i już w drugim miesiącu stymulowali ruch palców do walenia w klawiaturę. W ten sposób Czytelnik natychmiast nabiera szacunku do bezwartościowego opracowania i nie protestuje, gdy ktoś wciska mu jawną ciemnotę (“Cesarz jest goły!”).

Metoda ta obciążyła już ZUS kosztami operacji magistra Ciupały, obciąża także część nowych nabywców komputerów. Dzisiaj mamy sytuację znacznie lepszą niż w epoce, komputera łupanego – zdecydowana większość instrukcji nadaje się do czytania pomimo pewnych spolszczeń i nie zawsze ciekawej ortografii. Instrukcja powinna być przede wszystkim zrozumiała i to jest najbardziej istotne. Przejdźmy teraz do przykładów.

“ROLOWANIE MONITORA. Pionowe rolowanie” – ten cytat to początek rozdziału o płynnym przesuwaniu zawartości ekranu (smooth scrolling). Ciupała próbował rolować monitor ukośnie i od tego właśnie dostał przepukliny.

“Dużo czasu zajmuje garbowanie pamięci.” – ostrzega inny tłumacz – weteran opisując zjawisko swoistego porządkowania pamięci znane pod nazwą “garbage collection”. Gwizdała chciał zrazu wygarbować tłumacza.

“ZaPOKEuj wartość do miejsca pamięci” – proponuje inny lingwista, któremu nie chciało się “wpokeować” nosa do słownika. Poprawny tekst powinien brzmieć: “Wpisz liczbę do komórki pamięci za pomocą instrukcji POKE”.

“Adresowanie absolutnie indukowane” – oto z kolei wolne tłumaczenie “Absolute indexed addressing” (tryb adresowania absolutny indeksowy).

“Charakter znaku jest wPOKEowywany w lewy górny róg pamięci monitora” – naukowo tłumaczy kolejny geniusz.

“Wiersz numer 10 kasuje monitor zaraz na początku programu” ostrzega pewna instrukcja. Na miejscu właściciela natychmiast ubezpieczyłbym monitor w PZU.

“Na koniec programu sprite wychodzi poza monitor” objaśnia naukowo kolejny specjalista.

“Rozwijaj menu myszą” – nawołuje jakiś brutal nielubiący zwierząt. “Pstryknij w ikonę Geowrita”; “Pamięć RAM różni się od ROM w sposób szczególny”; “Bootuj grę z zawsze zalepionego dysku”...

“Gwardia rycerzy klawiatury stała się dla mnie” – skarżył mi się ostatnio prezes Zwiędły – “kompletnie niezrozumiała. Doszedłem do drugiego lewelu w dig-dagu!” – nadawał wczoraj przez godzinę Ciupała. Z kolei Gwizdała chyba zostanie szewcem, jako że ostatnio coraz bardziej interesuje się butami, autobutami i butsektorem. Przyniosłem mu nawet monitor rządowy traktujący o sektorze prywatnym z uwzględnieniem rzemiosła obuwniczego, ale nawet mi nie podziękował, tylko spojrzał na mnie tak jakoś dziwnie... Nawet sekretarki to nie ominęło. – Wykaz deficytu, panie prezesie? Już się robi, tylko zabutuję dibejza i wyeksportuję wyspecyfikowane rekordy do spredszita LOTUS...”

Bardzo lubię czytać fragmenty instrukcji, które odnoszą się do spraw ścisłych – weźmy na przykład raster:

“Przerwanie siatki generuje układ aktywizacji przerw, gdy w rejestrze warunkowym porównana zostanie wartość bitu i numeru siatki; jeśli jest zgodność to wyspecyfikowana zostaje przerwa IRQ maskowalna.”

Wysoka jakość tłumaczenia oraz dogłębne zrozumienie tematu wprost wylewają się z tego zdania, nieprawdaż? Ciupała po przeczytaniu wyrzucił swój dyplom...

Stwierdzam zatem niniejszym, że Rej się mylił – język tu przedstawiany ma bardzo dużo do czynienia z drobiem, głównie w zakresie powiedzonka “ALE JAJO!”. Katedra nonsensu proponuje zatem, aby zmienić język polski w zakresie specjalności 30 (informatyka) na gulgotanie i świergolenie. “Gul” dajmy na to mogłoby doskonale opisywać reakcję Czytelnika w trakcie czytania rozmaitych instrukcji. “Gul-gul” świetnie naśladuje wkładanie dyskietki do stacji i blokowanie zamka (choć dźwięki te są raczej domeną piwosza Baryły). Zamiast “bajt” – niech będzie kwajt. Zamiast “bit” – gulgul. Mam w zapasie parę niezdefiniowanych słówek – “gulgot”, “gulgda”, “kwagul”, “gęgul”, “gękwa”, “piguł”, “gępigulkwa” i podobne.

Po głębszym zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że po wprowadzeniu tych zmian teoria bitów będzie nareszcie zrozumiała dla szerokich mas umysłów niższych i jeszcze szerszych mas drobiu (katorżniczo wykorzystywanych do produkcji obiektów obłych skorupiastych). Jak Wam się podoba zdanie: “Liczbę dziesiętną określającą wartość kwajtu oblicza się poprzez podniesienie wszystkich gulguli równych 1 do potęgi wynikającej z położenia danego gulgula w kwajcie.”

Moim zdaniem jest całkiem kwacze: sens identyczny jak w niektórych instrukcjach, ale przy okazji drób też coś z tego załapie.

P.S. Zbieżność nazwisk jest całkowicie przypadkowa.

Klaudiusz Dybowski

Źródło: “Bajtek,” nr 4/91 (62), IV okładka



Page added on 5th August 2003.

Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary