Home | Polski Polski
Attached
Go back | Previous

(Note: This page is available in Polish language only. If you would like it translated to English, please let me know. Sorry for the inconvenience)


Puknąć w Classica

Od warszawskiej firmy SAD otrzymaliśmy do testowania całkowicie spolonizowany komputer Macintosh Classic. Jest to stosunkowo prosta maszyna, o niezbyt wygórowanych parametrach technicznych, która stanowi całościową ofertę dla polskiego użytkownika.

Komputer dostarczany jest w niedużym pudle, zawierającym moduł główny, czyli monitor i jednostkę centralną w jednym “kawałku”, a także jednoprzyciskową mysz ADB, klawiaturę ADB i trzy kable do połączenia wszystkiego w całość. Montaż jest banalnie prosty, sprowadza się do wetknięcia kabli we właściwe gniazda. Oprócz tego w pudle znajduje się bogate oprogramowanie systemowe (System 7) i całkowicie polskojęzyczny zintegrowany pakiet GreatWorks, firmy Symantec, jako oferta promocyjna.

Polski amator Jabłek dostaje więc do ręki praktycznie wszystko, co jest potrzebne w typowych zastosowaniach. System operacyjny, edytor tekstów, bazę danych, arkusz kalkulacyjny, program graficzny, grafikę prezentacyjną i kilka modułów wspomagających; m.in. komunikacyjny.

Graficzny interfejs użytkownika (po “macintoshowemu” oblicze) jest analogiczny do Windows. Coś takiego jak DOS po prostu nie istnieje. Posiadacz okien praktycznie od razu siada przed tą maszyną i wie jak się zachować. Może natomiast nie wiedzieć co należy konkretnie zrobić, ale o tym za chwilę. Odrobiny praktyki wymaga przyzwyczajenie się do odmiennej klawiatury (ma inny zestaw i ułożenie klawiszy funkcyjnych, ale za to polskie znaki) i jednoprzyciskowej myszy. Nienajlepszą stroną komputera jest jego powolność (zegar 7,8336 MHz) i niewielki 9-calowy ekran o rozdzielczości 512x342 pikseli, choć jest on wystarczająco czytelny. Również i 40-megabajtowy twardy dysk nie daje szans na zbytnie szaleństwa.

Screenshot
This image can be zoomed
Od razu zachwyciła mnie kompletność oferty dla polskiego użytkownika. Wielką siłą zestawu jest znakomicie opracowana polska dokumentacja, a przede wszystkim pakiet GreatWorks, jeden z najlepszych programów tej klasy, z jakimi się zetknąłem. Właściwie, jeśli nie ma się specjalistycznych wymagań, wystarcza on w zupełności do codziennej pracy. Jednolity układ poszczególnych modułów; świetna grafika bitowa i wektorowa; porządnie zrobione czcionki (trzy skalowalne polskie True Type, trzy bitmapowe, czcionka Symbol oraz angielskie odpowiedniki polskich krojów); możność korzystania (już na poziomie systemu operacyjnego) z dwóch rodzajów polskiej klawiatury – maszynistki i programisty – wszystko to zaspokoi całkiem wyrafinowane nawet wymagania.

Bardzo wygodna, dająca wielkie możliwości, jest konfiguracja komputera, dostępna po kliknięciu (puknięciu) ikony (znaczka) jabłka. Z kolei kliknięcie na ikonie z zapisanym dokumentem (obojętne, czy jest to arkusz, rysunek, plik tekstowy, czy baza danych) uruchamia aplikację i wczytuje do niej dokument (odpowiednik OLE w Windows).

Dyskusyjna może być natomiast sprawa zastosowanej terminologii – jej odmienności od tego, do czego przywykł na przykład użytkownik komputera PC.

W chwili obecnej mamy do czynienia z trzema systemami terminologicznymi. Właściwie słowo “system” powinno się odnosić wyłącznie do omawianego, polskiego środowiska pracy Classica, dzieła Jakuba Tatarkiewicza i Andrzeja Teleżyńskiego, którzy stworzyli i konsekwentnie zastosowali pewien głęboko przemyślany zespół określeń, w sposób spójny i logiczny, choć można dyskutować o przesłankach na jakich się oparli. Pozostałe “systemy” to niekoherentny zbiór terminów, używanych przez ogół użytkowników pecetów, oraz jego wariant – bardziej systematyczny, choć kontrowersyjny – nazewnictwo Jana Bieleckiego.

Jakub Tatarkiewicz, spolszczając Maca, znalazł się w sytuacji komfortowej. Jako guru swego środowiska i animator apple’owskiego ruchu w Polsce “guruje” wiedzą i doświadczeniem nad innymi, co pozwoliło mu narzucić pewien styl, osadzony we własnym wyczuciu i uzusie językowym. Niech Czytelnik nie dopatruje się w tym stwierdzeniu żadnych negatywnych kontekstów. Jeśli ktokolwiek stworzy “zasadę porządkującą”, która zostanie zaakceptowana przez grono uczniów i wyznawców, nie ma w tym nic złego. Można by tu nawet zastosować pewną paralelę z językiem Esperanto. Zamenhof stworzył szesnaście reguł gramatycznych, parędziesiąt przedrostków i przyrostków oraz elementarny zrąb rdzeni wyrazowych, a następnie oddał język we władanie miłośnikom swego dzieła, którzy rozwinęli Esperanto, przestrzegając jedynie nienaruszalności podstaw.

Podobnie jest i w tym przypadku. Polscy użytkownicy Macintosha mają teraz do dyspozycji kompletny system, który muszą jedynie poznać i zastosować (o takiej sytuacji zwolennicy pecetów mogą tylko marzyć), a następnie stopniowo rozwijać w spolszczanych sukcesywnie aplikacjach. Wieczni niezadowoleni mogą sobie teraz dyskutować przy kawie, czy aby “puknięcie” jest lepsze od “mlaśnięcia”, “kliknięcia” czy “tupnięcia”, “oblicze” od “interfejsu” albo “zachowanie” od “zapisania” (może to i dobrze: w końcu Anglicy pragną w swoim “God, save the Queen” zachować królową, a nie zapisać ją!). Mogą się także sprzeczać, czy lepszy jest tryb rozkazujący (“Wytnij”) od rzeczownika odczasownikowego (“Wycięcie”).

Niemniej J. Tatarkiewicz postąpił jak Classic socjalizmu naukowego – zamiast rozmaicie interpretować świat po prostu go zmienił. “Bierzcie i jedzcie... oto ciało moje...” I tak już zostanie. Na koniec odrobina wątpliwości.

Wiadomo powszechnie, że jak na razie poważnie liczą się jedynie dwa środowiska – komputery IBM i Apple (przepraszam zwolenników Atari i Amigi). Tak na świecie, jak i w Polsce. Osobiście nie wierzę w hermetyczne odizolowanie tych środowisk, zwłaszcza że coraz więcej jest możliwości komunikacji między nimi. Czy zatem polscy użytkownicy Macintoshy będą się w stanie porozumieć z posiadaczami IBM-ów, mówiącymi innym językiem?

Wątpliwość ta powstała u mnie w momencie, gdy zasiadłem przed ekranem Classica i przez dłuższą chwilę nie wiedziałem co KONKRETNIE powinienem zrobić. “Jakaś tam” znajomość Windows dała mi naturalnie pewne odruchy, bardzo przydatne w posługiwaniu się Macintoshem, ale całkowicie spolszczone menu Classica wcale nie było tak naturalne i oczywiste w swym przekazie, jak można by oczekiwać. Trzeba się go po prostu nauczyć i przyzwyczaić do niego.

W sumie oczywiście wypada pogratulować firmom Apple i SAD, że zrobili to, o czym my będziemy jeszcze długo dyskutować, bez widocznych perspektyw na praktyczne rozwiązanie problemu (chodzi tu przede wszystkim o polską wersję Windows). Oni po prostu całkowicie spolszczyli Macintosha, a elegancka, polskojęzyczna dokumentacja, aż zachęca do głębszego wgryzienia się w to Jabłko.

Paweł Wimmer

Macintosh Classic
Dystrybutor: SAD Ltd
Warszawa, ul. Mangalia 4
tel. 6427008

Źródło: “PCkurier,” Link points to external site pismo użytkowników komputerów osobistych, nr 18/92 (69), str. 22-23



  Previous
Page added on 11th April 2003.

Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary
Printable version | Contact | Site map